Poseł na Sejm RP, prof. dr hab. Stefan Niesiołowski okazał się niezwykle miły i uprzejmy nie tylko dla dziennikarki Ewy Stankiewicz. Jak donoszą media drugiego obiegu w podobny sposób zachował się także wobec posłanek PiS. Jolanta Szczypińska w rozmowie z "GPC" mówi:
"Stałyśmy na dziedzińcu Sejmu i czekałyśmy na zakończenie blokady wyjść. Nieopodal stał również poseł Niesiołowski i w rozmowie z partyjnymi koleżankami zaczął głośno obrażać protestujących związkowców Solidarności, nazywając ich najgrzeczniej „PiS-owskim bydłem”. Razem z m.in. posłankami Anną Fotygą i Dorotą Arciszewską zwróciłyśmy mu uwagę i wtedy usłyszałyśmy, że jesteśmy PiS-owskim ścierwem"
Dorota Arciszewska-Mielewczyk dodaje:
"Pan Niesiołowski niemal w konwulsjach, zresztą jak zwykle, zaczął rzucać w naszym kierunku obelżywe hasła. Kiedy zaczęłam zwracać mu uwagę, usłyszałam, że mam się zamknąć i zostałam nazwana polską Eriką Steinbach."
Czyżby szanowny poseł-profesor miał w zwyczaju właśnie w taki sposób odnosić się do kobiet? Jeśli tak, to należy ostrzec wszystkie panie: Profesor z PO może być w pobliżu!
PS. A tak o panu Niesiołowskim mówi jego dawna przyjaciółka z czasów działalności opozycyjnej:
Komentarze